image

Archiwum miesiąca Luty 2011

Wspólnie z Alicją i Andrzejem organizujemy na ich blogu loswiaheros konkurs. Można wygrać nasze książki :)

Marzycielu, wyobraź sobie: żeglujesz z doświadczonym kapitanem po Pacyfiku. Wasz jacht sunie gładko po błękitnych wodach oceanu. Zmierzacie w stronę Fiji, a może Vanuatu lub Wysp Salomona? Nagle wiatr zaczyna wiać coraz mocniej, a na niebie pojawiają się czarne chmury. Nadciąga sztorm! W pośpiechu zwijacie żagle. Wiatr ciągle się wzmaga, igła kompasu szaleje i coraz trudniej utrzymać prawidłowy kurs. Walka z żywiołem trwa kilka godzin. Wreszcie sztorm ustaje, a zza szarych chmur wychodzi słońce. Nastaje zupełna cisza.

Na horyzoncie dostrzegacie tajemniczą wyspę – może jest bezludna, a może zamieszkana przez dzikie, nieznane plemiona? Twoja podróżnicza intuicja podpowiada, że właśnie tam czeka Cię niezapomniana przygoda…

Bierz do ręki pióro i opisz co działo się na owej tajemniczej wyspie i/lub w drodze do niej! Czekamy na Twoją kartkę z dziennika pokładowego tylko do 10.02.2011. Teksty zawierające nie mniej niż 400 wyrazów prosimy przesłać na adres e-mail a.budnik@gmail.com lub nasz adres monia.michal@yahoo.com.

Autorzy trzech najciekawszych naszym zdaniem opowiadań zostaną nagrodzeni naszymi książkami. Nagrody ufundowało Wydawnictwo Zysk i S-ka.

  • Tagi:

Szukanie jachtu

Nie wiem, jakie byłyby możliwości znalezienia małego jachtu gdzieś na morzu, gdyby nie było internetu. Obecnie w internecie jest kilka serwisów stworzonych z myślą ułatwienia nawiązania kontaktu turystom – żeglarzom poszukującym jachtu z właścicielami łódek szukających załogi.

My z powodzeniem dwukrotnie w ostatnich trzech latach korzystaliśmy z findacrew.net, więc ten serwis możemy polecać jako wiarygodny. Jest też najprawdopodobniej największy i najbardziej znany, a spotkani przez nas na szlaku kapitanowie korzystali tylko z niego. Konstrukcja serwisu jest bardzo prosta. Właściciele jachtów umieszczają swój profil z informacjami o sobie, jachcie, gdzie płyną i kogo szukają. A potencjalni załoganci (czyli my) opisują siebie i gdzie chcą płynąć. W ten sposób jedni i drudzy mogą szukać się nawzajem.

Po znalezieniu jachtu trzeba po prostu skontaktować się z kapitanem. Członkostwo w serwisie może być dwojakie – bezpłatne i płatne. Bezpłatnie można bez ograniczeń stworzyć swój profil i wyszukiwać jachty. Następnie jest możliwość kontaktu z łódką. Ale nie ma dostępu do danych kontaktowych. Oznacza to, że można wysłać bezpośrednio do kapitana informację, ale tylko automatyczną – tzn. że jest się zainteresowanym dołączeniem do jego załogi. Podobnie kapitanowie mogą wysłać systemową informację do ciebie.

Opcja płatna różni się tylko dostępem do danych kontaktowych. W związku z tym, żeby porozmawiać z kapitanem i umówić się, jedna ze stron musi mieć wykupione płatne członkostwo w serwisie. Z naszych doświadczeń wynika, że większość kapitanów korzystających na stałe z serwisu i szukających załogantów, ma wykupioną płatną opcję. Można więc wyszukiwać jachty, nawiązywać pierwszy kontakt bezpłatnie, a gdy kapitan będzie zainteresowany, to odpisze już bezpośrednio do ciebie na maila. W przypadku gdyby zainteresowany kapitan nie miał wykupionego członkostwa, to wyśle do ciebie automatyczną informację. Wtedy, żeby się z nim skontaktować, należy wykupić za kilkadziesiąt dolarów płatne członkostwo. My nie musieliśmy tego robić.

Umawianie się z kapitanem

Gdy już znaleźliśmy potencjalnie jachty, mamy do nich kontakty i piszemy maile z kapitanem, to dopiero pierwszy krok organizacyjny za nami. Teraz zarówno kapitan chce się dowiedzieć jak najwięcej o Tobie, jak i Ty o kapitanie i jego jachcie. To trudny moment, bo nikt nie chce wsiąść na źle przygotowaną łódkę do niedoświadczonego furiata. Często kapitanowie mają swoje strony internetowe, można więc pooglądać zdjęcia i poczytać ich relacje. Znając imię i nazwisko kapitana oraz nazwę łódki, można też próbować szukać opisów na forach i blogach innych, którzy żeglowali na tym jachcie. Ale pewne ryzyko zawsze będzie i o tym poniżej.

Gdy już mamy jacht, na którym chcemy pływać, to teraz trzeba się umówić. Pamiętajmy, że to nie jest pociąg ekspresowy z tablicą przyjazdów i odjazdów. To nawet nie jest zaplanowany rejs z rozpisanymi datami różnych etapów. To prywatna łódka z kapitanem, który ma czas i po prostu sobie żegluje. Trzeba więc być elastycznym. Po umówieniu czasu i miejsca spotkania wystarczy już polecieć. Jeżeli spotkanie jest na jakiejś głównej wyspie, np. Fidżi, to ograniczeniem mogą być tylko koszty przelotu. Nieco trudniej będzie jeśli spotkanie jest na małej wysepce, bo wtedy zwykle trzeba brać lokalne samolociki lub promy. Jak dolecieć, to temat na oddzielny artykuł. Ale na pewno koszty przelotu będą największą inwestycją. My w przypadku obu naszych rejsów musieliśmy dotrzeć na małe i odległe wyspy i zapewniamy, że można to zorganizować za rozsądne pieniądze.

  • Tagi: