image

Archiwum kategorii ‘Jak i gdzie podróżować’



Szukanie jachtu

Nie wiem, jakie byłyby możliwości znalezienia małego jachtu gdzieś na morzu, gdyby nie było internetu. Obecnie w internecie jest kilka serwisów stworzonych z myślą ułatwienia nawiązania kontaktu turystom – żeglarzom poszukującym jachtu z właścicielami łódek szukających załogi.

My z powodzeniem dwukrotnie w ostatnich trzech latach korzystaliśmy z findacrew.net, więc ten serwis możemy polecać jako wiarygodny. Jest też najprawdopodobniej największy i najbardziej znany, a spotkani przez nas na szlaku kapitanowie korzystali tylko z niego. Konstrukcja serwisu jest bardzo prosta. Właściciele jachtów umieszczają swój profil z informacjami o sobie, jachcie, gdzie płyną i kogo szukają. A potencjalni załoganci (czyli my) opisują siebie i gdzie chcą płynąć. W ten sposób jedni i drudzy mogą szukać się nawzajem.

Po znalezieniu jachtu trzeba po prostu skontaktować się z kapitanem. Członkostwo w serwisie może być dwojakie – bezpłatne i płatne. Bezpłatnie można bez ograniczeń stworzyć swój profil i wyszukiwać jachty. Następnie jest możliwość kontaktu z łódką. Ale nie ma dostępu do danych kontaktowych. Oznacza to, że można wysłać bezpośrednio do kapitana informację, ale tylko automatyczną – tzn. że jest się zainteresowanym dołączeniem do jego załogi. Podobnie kapitanowie mogą wysłać systemową informację do ciebie.

Opcja płatna różni się tylko dostępem do danych kontaktowych. W związku z tym, żeby porozmawiać z kapitanem i umówić się, jedna ze stron musi mieć wykupione płatne członkostwo w serwisie. Z naszych doświadczeń wynika, że większość kapitanów korzystających na stałe z serwisu i szukających załogantów, ma wykupioną płatną opcję. Można więc wyszukiwać jachty, nawiązywać pierwszy kontakt bezpłatnie, a gdy kapitan będzie zainteresowany, to odpisze już bezpośrednio do ciebie na maila. W przypadku gdyby zainteresowany kapitan nie miał wykupionego członkostwa, to wyśle do ciebie automatyczną informację. Wtedy, żeby się z nim skontaktować, należy wykupić za kilkadziesiąt dolarów płatne członkostwo. My nie musieliśmy tego robić.

Umawianie się z kapitanem

Gdy już znaleźliśmy potencjalnie jachty, mamy do nich kontakty i piszemy maile z kapitanem, to dopiero pierwszy krok organizacyjny za nami. Teraz zarówno kapitan chce się dowiedzieć jak najwięcej o Tobie, jak i Ty o kapitanie i jego jachcie. To trudny moment, bo nikt nie chce wsiąść na źle przygotowaną łódkę do niedoświadczonego furiata. Często kapitanowie mają swoje strony internetowe, można więc pooglądać zdjęcia i poczytać ich relacje. Znając imię i nazwisko kapitana oraz nazwę łódki, można też próbować szukać opisów na forach i blogach innych, którzy żeglowali na tym jachcie. Ale pewne ryzyko zawsze będzie i o tym poniżej.

Gdy już mamy jacht, na którym chcemy pływać, to teraz trzeba się umówić. Pamiętajmy, że to nie jest pociąg ekspresowy z tablicą przyjazdów i odjazdów. To nawet nie jest zaplanowany rejs z rozpisanymi datami różnych etapów. To prywatna łódka z kapitanem, który ma czas i po prostu sobie żegluje. Trzeba więc być elastycznym. Po umówieniu czasu i miejsca spotkania wystarczy już polecieć. Jeżeli spotkanie jest na jakiejś głównej wyspie, np. Fidżi, to ograniczeniem mogą być tylko koszty przelotu. Nieco trudniej będzie jeśli spotkanie jest na małej wysepce, bo wtedy zwykle trzeba brać lokalne samolociki lub promy. Jak dolecieć, to temat na oddzielny artykuł. Ale na pewno koszty przelotu będą największą inwestycją. My w przypadku obu naszych rejsów musieliśmy dotrzeć na małe i odległe wyspy i zapewniamy, że można to zorganizować za rozsądne pieniądze.

  • Tagi:



Czy można łatwo, tanio i przyjemnie tygodniami żeglować po pięknych i odległych wyspach Pacyfiku? Czy wyobrażasz sobie codziennie kotwiczyć w małych zatoczkach na bezludnych wysepkach? Chciałbyś spotykać lokalnych wyspiarzy podpływających do Twojego jachtu w czółnach i oferujących owoce na wymianę? To wszystko jest możliwe i nawet nie trzeba umieć żeglować i mieć dużo pieniędzy.

Dwukrotnie żeglowaliśmy wspólnie z moją żoną po wyspach południowego Pacyfiku. Najpierw pływaliśmy po Polinezji Francuskiej z najbardziej wschodnich wysp Oceanii, z Markiz przez archipelag atoli Tuamotus na Tahiti. Za drugim razem żeglowaliśmy po zachodnich wyspach Oceanii, z bardzo rzadko odwiedzanych Wysp Salomona do mistycznej Papui Nowej Gwinei. Jak zorganizować taki rejs nie wydając fortuny i jak żegluje się w tamtych rejonach, to właśnie postaram się opisać w tym tekście.

Nie trzeba czarterować ani pływać luksusowymi statkami wycieczkowymi

Po morzach i oceanach na całym świecie pływają nieustannie prywatne jachty. Nie mam na myśli dopieszczonych łódek, które ich bogaci właściciele wykorzystują kilka razy w roku na wakacje, ani jachtów czarterowych w Chorwacji czy na Martynice. Mówię o dobrze przygotowanych morskich jachtach, na których ich właściciele mieszkają całe lata pływając dookoła świata. Trudno powiedzieć, ile jest takich łódek i żeglarzy na wodzie. Oni sami szacują, że pewnie kilka tysięcy. Ci żeglarze, najczęściej pływający w pojedynkę i radzący sobie z żeglugą samodzielnie, lubią oczywiście dobre towarzystwo i pomoc w prowadzeniu jachtu. Nie trzeba więc czarterować za duże pieniądze jachtów, szukać kapitana i kompletować liczebnej załogi, żeby zmniejszyć koszty rejsu. Wystarczy znaleźć taki prywatny jacht i dołączyć do jego właściciela jako załogant. Ale nie do pracy, tylko do wspólnej przygody, jako kompan podróży. Cała trudność polega na znalezieniu takiego jachtu, umówieniu się w konkretnym miejscu na odpowiednich warunkach, dostanie się do tego miejsca oraz na końcu już samo zaokrętowanie.

W następnych wpisach szczegółowo opiszę jak łapie się taki jachtostop, na co uważać itd!



Jezioro Titicaca w Peru i pływające wyspy Urosów to oprócz Machu Picchu jedno z bardziej znanych i turystycznych miejsc w tym kraju. Przyznam, że my prawie zrezygnowaliśmy z tej wycieczki po lekturze przewodników gdy dowiedzieliśmy się jak to kiepsko jest zorganizowane i jak niewiele prawdziwej kultury można zobaczyć. Na szczęście znaleźliśmy  kontakt do lokalnej rodziny Urosów na wyspie z którymi spędziliśmy dużo czasu i poznaliśmy ich kulturę i styl życia. Historię opisujemy w naszej książce „Goniąc marzenia, czyli podróż poślubna dookoła świata”. A w tym wpisie opiszę jak to zorganizować .
Sprawa jest tak naprawdę dość prosta. Jedna jedyna rodzina – Państwo Vilca – zbudowali na swojej trzcinowej wyspie kilka niewielkich trzcinowych chatek dla turystów. Mamy kontakt do nich i jak ktoś by chciał to prosimy o kontakt i podamy.

Różnica w stosunku do standardowej wycieczki polega na tym, że tysiące turystów wpada do Urosów na pół godziny podczas wycieczki po jeziorze. Tak się akurat składa, że wszystkie wycieczki mają podobny rozkład jazdy i tłum turystów jest o tej samej porze. Robią zdjęcia, przepłyną się łódkami dookoła i jadą dalej.
Tymczasem senior Victor wypłynie po Was, seniora Cristina Wam ugotuje i spędzicie tyle czasu ile będziecie chcieli poznając ich styl życia i kulturę. A przy okazji wspomożecie lokalsów zamiast miejscowe lub zachodnie firmy turystyczne.
Oczywiście język hiszpański na poziomie podstawowym jest wskazany, bo ich angielski był słaby. Ale chcieli się uczyć więc może teraz już jest łatwiej.

I jeszcze nieco więcej informacji, po angielsku bo pisaliśmy to na forum po angielsku

we would like to let you know about the possibility of sleeping in Uros Islands on Lake Titicaca.
All guidebooks and also iPeru, even in Puno, are saying that this not possible, which isn’t true!!!!
We have just spent fantastic 2 days on Isla Qhantati with the Vilca family, seniora Cristina and senior Victor Vilca. They built a few little houses which serve as hospedaje.
We paid 90 soles per person, which included – accommodation, pick up, 3 meals (king’s meals better than in a restaurant!) and then we went fishing with them twice, put their traditional clothes on and spent hours and hours talking about their and our lives.
They are incredibly open-minded and happy to talk to you. Of course Spanish is an advantage, but they also can communicate a bit in English and French, their kids quite well.
How to get there? The best thing is to call them on their mobile (preferably in Spanish) or email them (English is ok, as their kids study in Puno and check email quite frequently).

Mob.: 951695121
Email: marielpurima@hotmail.com and uroskhantati@hotmail.com

We are writing about this, as this is much better for you and for them to do it this way! Your other alternative is to buy a trip for the same price and spend there 20 minutes! The agencies don’t give them nothing for this and they are nice to all tourists who visit their island and show them their houses, let them try their clothes not getting anything back!

We can tell you one thing, we have been traveling a lot and did many things with local families, but this is really very unique!!!!!



To pytanie zadaje sobie każdy, kto podróżuje po Ameryce Południowej. Gdzie i jak najlepiej pojechać, żeby zobaczyć prawdziwą dżunglę i zwierzęta. Jest mnóstwo wycieczek, lodgów w dżungli w Peru, Boliwii i Brazylii. Ale jak wybrać  to miejsce, które da niezapomniane przeżycia. My sami wiele godzin spędziliśmy na forach dyskusyjnych. Chcieliśmy uniknąć tłumów, ekskluzywnych obozów dla turystów.

I znaleźliśmy, pojechaliśmy, a teraz namawiamy wszystkich, bo miejsce naprawdę świetne – Pacaya Samiria w Peru. Całą niezapomnianą wycieczkę opisujemy na końcu części III w naszej książce „Goniąc marzenia, czyli podróż poślubna dookoła świata” wydawanej przez Zysk, która ukaże się za miesiąc. Ale tam nie ma szczegółów jak taką wycieczkę zorganizować.

Oto szczegóły, przepraszam, że po angielsku, ale ten tekst pisałem na forum anglojęzyczne, żeby wiele osób mogło skorzystać. I wiem, że kilka osób dzięki tym wskazówkom już tam pojechało.

Pacaya Samiria:
There are only 250 tourists a year in this part of Pacaya Samiria belonging to Lagunas. there are no native people living there since they set a National Park there. We saw the following animals when we were there: pink and grey dolphins for hours around kanu, caymans, sloths, big 3 meters anaconda just near us, tarantulas and many other spiders, many birds including toucan, many turtles, piranhas, different monkeys and so on We travelled all the way in 2 canoes.

Guides:
We called from Tarapoto the Estpel guides organisation that is mentioned in LP. They picked us up from the ferry in the middle of the night and took us to the hostel (20soles per person, it was ok). Our guides were: Klever and Abram and we can recomend them very much! They are both very experienced and Klever used to live in Pacaya Samiria many years before the NP was created. But we think that you could go with any of their guides. It is not just a travel agency. It is more like a association and the guides rotate to have the same income. They try organize toursim there and we think they make it very responsible.
You can call their organization and you would probably talk to Gamaniel Valles, the boss, 065 40 1005 or you can talk to Klever directly 065 40 1009.
We advise to call ahead but since there are not many tourists (last ones who entered the park before us were 3 weeks earlier) it is not necessary. Without calling them it will be hard to find them because Lagunas is very spread. From the port to the center is 15 minutes walking in a mud street.. Others will approach you but you will not know if you can trust them, besides you arrive in the middle of the night.

Time:
the best time to go is June-August, as the water is the lowest. But then the biggest number of people goes. We believe any moment is good. May was great

Food:
Food was great and was all prepaired by the guides. They were catching fish for us every day and then cooking it. But we also had fruit salads every day and even an omelette for the breakfast. So dont take any food with you.
Cost:
We paid 80 soles per day per person and you pay another 20 soles per day at the entrance to the park.

How to get to Lagunas where we started the trip:
We started from Lagunas, which is a little remote town of around 7000 inhabitants (LP says 300, we do not think that anyone from LP has been there) with electricity only 6pm-12pm and 4am-7am. Great experience to spend there a day or two. There are lots of hospedaje, standard is not too good but is ok. We stayed in hospedaje Samiria close to the market, we were told it’s the best (10 soles per night per person).

First we took the bus Tarapoto and then a colectivo to Yurimaguaz. This is a gorgeous rute and it is great to do it during the day, which is only possible now during the day on Sundays as there are some works on the road, other days of the week it is possible to go this road only during the night (which is said to be dangerous). Then we took a ferry Eduardo for 40soles per person to Lagunas, where we arrived around midnight. Eduardos leave Yurmaguas around noon and it takes 12 hors. We know also that if it is requested, Klever can go to Yurimaguas or Iquitos to pick you up. Eduardos should leave every day (Sundays too even though LP says it does not) but when there is no cargo it just does not go, so have a day or two more just in case.

You can get there from Iquitos on Eduardo but that would probably take 2-3 days.

From Lagunas to Iquitos is only 30 hours, much faster than LP says.

Accomodation:
It was a camping in our case and every time it was prepared by the guides, including moscitoe nets. We felt safe and comfortable. Guides were sleeping just next to us. But we didn’t use any tents. It is very basic but they do their best to make it comfortable.
Language:
We were speaking Spanish with them, but some of the guides might know basic English.
If you had any questions, please PM us. This was a really unique experience and if we had more time, we would have stayed there longer and do another trip to see the native tribes (that is outside the park, we were told that they still wear traditional cloths and live like before but it seems that 5 days is minimum). 4 days and 3 nights is minimum to see wildlife in the park, the more the better as you go deeper in the jungle.

There is no malaria and dengue in this area!!!!!! And in fact there were almost no mosquitos at all. But the guides say that sometimes there are a lot and sometimes none. So better be prepared.

  • Tagi: