top o serwisie o nas nasza podroz kontakt newsletter strona glowna www.honeymoonstory.net www.podrozposlubna.com
Relacje Moni i przybysza
Nasz blog o podróżach
Zobacz najnowszy wpis i inne ciekawostki oraz porady o podróżowaniu

czytaj więcej



Nasza książka "Goniąc marzenia" już jest w sprzedaży :)

Przeczytaj recenzję Marka Kamińskiego
Zdjęcia moni i przybysza
Zdjecia Moni i Przybysza Etap trasy / Galeria zdjęć:



KategorieWybierz kraj:



Jesteś
niezalogowany/a
Zaloguj

Poznaj relacje użytkowników
Relacje Moni i Przybysza
Słynne kultury peruwiańskie
Inkowie
O kulturach Majów, Azteków i Inków w Ameryce Łacińskiej słyszeli chyba wszyscy. Ale skąd się wzięli i dlaczego wszyscy o nich wiedzą? O Majach i Aztekach z rejonu dzisiejszego Meksyku i Gwatemali pisał teraz nie będę, bo to była inna podróż. Ale siedząc u podnóża Machu Picchu, słynnego miasta Inków na szczycie góry, to dobry moment, żeby zastanowić się nad bytem i niebytem Inków.

Prawda jest taka, że mniej więcej do połowy XV wieku, czyli na zaledwie sto lat przed przybyciem Hiszpanów, Inkowie byli tylko jednym z wielu małych plemion w ogromnych Andach. A przed nimi, w tym rejonie w ciągu ostatnich 4000 lat były inne wielkie cywilizacje, których ślady do tej pory są odnajdywane, np. Nazców. Skupmy się jednak na Inkach. Dopiero zaatakowani przez inne podobne sobie plemię z okolic Cuzco i po udanej obronie, nabrali apetytu i zaczęli podbijać okolicę.

W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat podbili tereny od Kolumbii przez Ekwador i Peru po środkowe Chile, obszar mniej więcej wielkości kontynentalnej Europy. Wtedy też powstał pomysł, że Inkowie to ludzie władzy, którzy stają na górze hierarchii. Powstała wielka cywilizacja, którą podziwiamy do dziś. Choć nie znali pisma i koła, to umieli np. przewidzieć zaćmienie słońca i budowac miasta na szczytach gor.

I ciekawostka - podobno Inkowie w Cuzco jedli świeże owoce morza dostarczane z wybrzeża Ekwadoru przez kurierów biegaczy. Zajmowało im to ponoć tylko 6 dni. Nieźle, szczególnie, że teraz trasę tą nowoczesnymi autobusami po asfaltowych drogach pokonuje się w minimum 60 godzin. Ale biegacze dostarczający wiadomości, którzy jak sztafeta biegali po inkaskich drogach przez Andy, mogli w ciągu jednego dnia przekazać wiadomość na odległość 450 km.

... To są fragmenty naszych oryginalnych relacji z podróży. Na ich podstawie powstała książka Goniąc marzenia, czyli podróż poślubna dookoła świata Zapraszamy do lektury! :) ...

Machu Picchu
Ja kudłaty, durnowaty, nie wiedziałem co to... Machu Picchu. To znaczy doskonale wiedziałem, bo oglądałem wielokrotnie setki świetnych zdjęć i kilka filmów o Machu Picchu. Mimo tego, jakoś nigdy nie było to miejsce moich marzeń, do którego wyjątkowo by mnie ciągnęło, w przeciwieństwie do innych turystów. Zastanawiałem się nawet, czy może nie rozbestwiłem się tymi podróżami i przestało mi zależeć, przestało mnie zadziwiać.

Ale jednak okazało się, że wszystko ze mną w porządku. Po prostu, jak zwykle, oglądać zdjęcia czy filmy i zobaczyć na własne oczy, to zupełnie inne przeżycia. Machu Picchu totalnie zaskoczyło mnie. Niespodziewanie byłem pod ogromnym wrażeniem. Ponad 11 godzin spędziliśmy w tym starym dawnym mieście Inków, od 6 rano niemal do zmierzchu. Biegałem jak szalony z aparatem. To przecież nie chodzi o samych Inków i ich budowle, ale o lokalizację. Daleko w Andach są głębokie doliny ze stromymi, często pionowymi, skalistymi, wysokimi górami wokół. Na jednym ze szczytów takiej góry Inkowie wybudowali to miasto, tam mieszkali i świętowali w świątyniach. Uprawiali rolę na stromych zboczach, wcześniej mozolnie budując tarasy obłożone kamieniami, zupełnie inne niż tarasowe uprawy ryżu w Azji Południowo – Wschodniej.

...

Jeszcze kilka dni temu nie spodziewałem się, że moja relacja z Machu Picchu będzie tak wychwalała to miejsce. Ale na prawdę zrobiło ono na mnie aż takie wrażenie. Zresztą całe Peru i jego mieszkańcy zaskakują nas i zmieniają nasze wykreowane artykułami podróżniczymi i opowieściami innych wyobrażenie o tym kraju. Na jeszcze lepsze, zdecydowanie.

Jezioro Titicaca
Znowu mieliśmy szczęście i przypadkiem udało nam się zrobić coś super. Jedną z głównych atrakcji Peru jest jezioro Titicaca, którego większa część leży w Peru, a mniejsza w Boliwii. To bardzo ważne miejsce w tradycji inkaskiej, bo Inkowie wierzą, że pierwszy Inka Manco Capac wyłonił się z jednej z wysp na jeziorze, która też jest miejscem narodzin słońca.

Urosi budują swoje wyspy z trzciny i całe wioski mieszkają na takich pływających wyspach. Zastanawialiśmy, czy w ogóle tam pojechać. Od większości osób, które tam były, słyszeliśmy, że choć to bardzo ciekawe, to zupełnie zepsute przez turystykę i wygląda bardziej, jakby przyjechało się do popularnego skansenu niż odwiedzało prawdziwych ludzi żyjących zgodnie ze swoją tradycją.

Ostatecznie jednak udaliśmy się do miasta Puno nad jeziorem. I tak było po drodze z Cuzco do Arequipy. Mieliśmy zrobić standardową wycieczkę, podczas której staje się na jednej lub dwóch takich pływających wyspach, robi zdjęcia i po 20 minutach płynie dalej. Nasze szczęście polegało na tym, że zupełnie przypadkiem znaleźliśmy na forum dyskusyjnym numer telefonu do jednej rodziny na jednej z pływających wysp. Zadzwoniliśmy i numer był aktualny. I teraz siedzę na ławeczce w kształcie łódki z trzciny, na wyspie zrobionej z trzciny, na palącym słońcu w południe na wysokości 3900 m i piszę tą relację. Jesteśmy ugoszczeni przez rodzinę Vilca i będziemy spali w jednej z ich chatek, oczywiście w domku z trzciny i na łóżku z trzciny.

...

Pierwsza połowa kwietnia 2008


Zobacz zdjęcia z Machu Picchu i z wysp pływających
kliknij tutaj